piątek, 5 listopada 2010

Zimno!

1 dzień w Izraelu i marznę!
Najpierw 1,5 godziny w pociągu z klimatyzacją... wysiadam jest po 17 więc już ciemno i upału nie ma... krótkie oprowadzenie po okolicy, niekoszerne sushi w supermarkecie (owoce morza zdecydowanie niekoszerne! ryba jeszcze ujdzie ale nie każda) i w końcu mogę się wykąpać i niemiła niespodzianka nie ma ciepłej wody! i znowu marzne...
A w czwartek wieczorem zaczyna się weekend :) Idziemy na piwo z ludźmi z labu. Pub tuz przy akademiku. Generalnie nie muszę się ruszac dalej niż 100 m, wszystko jest na miejscu. Ale jednak skuszona niższymi cenami poszłam do supermarketu oddalonego 10 minut na piechotę. Reakcja Alex: poszłaś pieszo?! Wow! Wracając do piwa, w pubie warzą nawet własne :D a jako przekąska gotowana soja w strąkach- najnowszy prozdrowotny trend ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz