sobota, 18 września 2010

Idul fitri, czyli kilka dni na Jawie

Zaczelo sie bardzo przyjemnie komfortowym mini busem w milym towarzystwie i z niespdziewanym obiadem :) A potem dojechalismy do Probolinggo... 3 nad ranem a kierowca podwioz nas oczywiscie pod biuro  gdzie nam "pomoga" znalezc transport do bromo. Bo dworca autobusowego ponoc nie ma... bo dlugim targowaniu udaje nam sie uzyskac w miare jak nam sie wydaje rozsadna cene (ktora i tak oczywiscie jest zdecydowanie za wysoka) i o 5 nad ranem ladujemy w hotelu pod Bromo. kilka godzin czekania i mamy juz pokoj :) nastepnego dnia jedzimy na sam wulkan! Wrazenia niestamowite! Warto bylo wstac o 3 w nocy i zobaczyc wschod slonca :)
Od razu jedziemy do Yogyakarty, gdzie ladujemy oczywiscie w srodku nocy. Na miejscu dokladnie mamy okazje przekonac sie jak sie podrozuje podszas Idul fitri... to nie tylko wyzsze ceny i tlok na ulicach ale tez calkowity brak miejsc w hotelach, guesthousach i tym podobnych... noc spedzamy na tylnej werandzie jednego z hoteli i pomimo koszmarnie niewygodnych foteli mozna sie nawet troche przespac :) rano znajdujemy pokoj i to nie byle jaki bo z balkonem :)
W Yogy spedzamy 3 dni zdominowane przez wszechobecny tlum ludzi i bazar na sasiedniej ulicy... i oczywiscie juz jestesmy obkupione batikami wszelkiego rodzaju ;) w miedzy czasie zwiedzamy Borabadur i Prambanan :) nie tylko ladnie sie nazywaja ale tez ladnie wygladaja! btw znowu wstajemy w srodku nocy... tym razem zeby ominac najwieksze tlumy...
Potem juz tylko 20 godzin w autobusie i jestesmy znowu w Denpasarze. Tym razem tyko na jedna noc, jutro wylot do Labuan Bajo!

1 komentarz:

  1. http://www.polska-azja.pl/2010/09/18/pozytywne-wnioski-po-idul-fitri/
    no tak

    OdpowiedzUsuń